Jeszcze przed emisją, a już MasterChef odnosi sukces medialny na skutek różnicy zdań dwóch grup zainteresowanych, bądź nie tematem. Po jednej stronie ludzie, którzy rzucili wszystko na jedną szalę i podjęli wyzwanie wzięcia udziału w castingu na uczestnika w programie, po drugiej profesjonalni szefowie kuchni biorący bądź nie udział w projekcie wyboru na prowadzącego (jury).
Od dłuższego czasu dochodzą do mnie opinie o moim udziale w przedsięwzięciu. Nie muszę się tutaj zbytnio wysilać aby ocenić, że również negatywne. Pragnę poinformować, że mój udział ograniczał do dwóch projektów. Castingu dla profesjonalistów (na prowadzącego program) oraz pre-castingów (jako juror), które na celu miały wyłonienie najlepszych kandydatów na uczestników programu.
Co ciekawe, nie docierało to do pewnych osób, które brały udział w castingach dla profesjonalistów i bolesne było dla nich zobaczenie mojej osoby wraz z Mirkiem w poszczególnych miejscach w kraju, sądząc że to m.in. ja będę członkiem ostatecznego Jury MasterChef’a.
Niezależnie od tego, będąc doświadczonym udziałami w innych castingach, miałem i będę miał już opinię, że poszczególne castingi są tylko formą obserwacji i rodzajem preludium w tworzeniu programu. Politykę danej stacji nie sposób zrozumieć i chyba nie ma sensu. To się rządzi swoimi, sprawdzonymi na statystykach prawami.
Również nie dbam o to, co kto o mnie myśli i gdybym wcześniej znał decyzję, kto poprowadzi program, i tak nie odmówiłbym tej super zabawy, spotkania się z ogromną ilością ludzi, rozepchania żołądka :-) i kulinarnego „5 minut” dla każdego z kandydatów podczas pre-castingów.
I tu pozwolę sobie na odrobinę prywaty i chcę podziękować całej ekipie TVN, z którą przemierzyłem 5 miast polskich, „obgadałem” kilka setek kandydatów – za świetne chwile i przychylność.
Nie sposób nie zgodzić się z przemyśleniami Adama Chrząstowskiego w jego wpisie na blogu. Mamy w Polsce zróżnicowaną sytuację jeśli chodzi o podejście do wiedzy o kulinariach. Nie jest również tajemnicą, że program już się tworzy, osobiście miałem okazje poznać trójkę prowadzących, nie chcę tutaj zagłębiać się i pisać o kompetencjach każdego z nich. Czy powinni się znaleźć w programie czy nie. Niezaprzeczalnym faktem jest, że pani Magda przyniosła stacji duży sukces poprzez Kuchenne Rewolucje. Po tym co zobaczyłem, mówiąc o skali produkcji, jestem przekonany że program odniesie sukces i będzie to show o emocjach ludzkich z gotowaniem związanych. Dedykowany nie grupie z gastronomią profesjonalnie związaną. Tak naprawdę, jak program jest odbierany musielibyśmy pytać osób które w castingach brały udział, tych którzy przeszli kolejne etapy, i osób im towarzyszących. W przekroju ludzkich osobowości, które miałem okazję podczas pre-castingów poznać niewątpliwie widać, jak kulinaria zaczynają być trendową formą wyrażania siebie. Dzięki nim można zaistnieć, chociażby nie tylko na ekranie, ale w towarzystwie szeroko pojętym.
A jesienią otrzymamy perfekcyjnie przygotowaną pigułkę, którą i tak większość łyknie.
--- fot. materiały TVN
Pana wstrzemięźliwość w opinii jest z oczywistych względów zrozumiała. Brałem udział w castingu w Katowicach i nie przebrnąłem dalej, więc mogę to ocenić ze strony aspirujacego. Te wstępne castingi było zorganizowane bardzo poprawnie. Natomiast rozczarowaniem jest decyzja dotycząca wyboru jury. Najgorsza sytuacją dla uczestników finału może być brak zrozumienia dla ich pomysłów i brak doświadczenia kulinarnego, nie mówiąc o wyrafinowaniu. Wg mojej oceny jury powinno być w pełni profesjonalne pomimo tego, że w szranki stają amatorzy, a może zwłaszcza dlatego. Tylko inteligentny profesjonalista jest w stanie w pełni docenić umiejetności, ale i ograniczenia amotora sztuki kulinarnej.
Też uczestniczyłem w castingach (i w Krakowie i w Katowicach) i też nie przebrnąłem dalej. I na pewno w jednym się z Panem zgodzę. To będzie to show o emocjach, ale niekoniecznie o gotowaniu. Szkoda, że szefową jury będzie nie zawodowy kucharz tylko celebrytka kulinarna. Pozdrawiam.
Ja również brałam udział w castingu i przeszłam, między innymi dzięki Pana przychylnej opinii Panie Rafale:-) Zgłosiłam się do tego programu ze względu na umiejętności kulinarne i otwartość, ale szybko okazało się, że to za mało. Brałam udział i w 2 i w 3 etapie i w tym ostatnim nikt już tak naprawdę nie krył, że kulinaria to tło. Program szykuje się na program o ludzkich emocjach z gotowaniem w tle jedynie, niestety. Wręcz otwarcie powiedziano mi, że powinnam się otworzyć ze „swoją historią”, bo to ona ma przyciągnąć widza. Nie po to tam poszłam, uważam to za żenadę, jak i kilka innych osób, które tam poznałam, a były naprawdę dobre. Niestety promowane są osoby z opowieściami o rodzinie na wózkach inwalidzkich, zaniku pamięci i tym podobnymi wyciskaczami łez, o wiedzy i umiejętnościach średnich. Nie próbuję przez to powiedzieć, że jestem świetna, nieomylna i najlepsza, bo byli i lepsi ode mnie na pewno, ale oni niestety tuż przed finałem zostali wyeliminowani. Pozostała przeciętność. Jedyną jasną stroną była osoba pana Mirka, z którym ucięłam sobie pogawędkę w poczekalni. Sukces komercyjny to zapewne będzie, w końcu dramaty dobrze się sprzedają. Tylko czy w takim programie na pewno głównie o to chodzi?
Brałam udział w castingu w W-wie i przeszłam dalej. W drugim etapie natomiast mniej lub bardziej oficjalnie zostało mi zakomunikowane, że jestem „mało medialna” i „mało ciekawa” do tego formatu. No cóż, żadnych tragedii rodzinnych, żadnych pikantnych historii, nie jestem samotną, bezrobotną matką no i prowadzę sklep zoologiczny? Na siłę szukano u mnie „chwytliwych historii” ale takich nie ma. Z pewnością było dużo kandydatów o niebo lepszych ode mnie ale oni też niestety nie przeszli dalej.
A co do opinii o Gordonie R. w amerykańskiej wersji Masterchef to mam wrażenie, że nikt tej wersji nie oglądał. Masterchef to nie Hell’s Kitchen. W Masterchefie Gordon R. to zupełnie inny człowiek.
Dlatego też porównywanie M. Gessler do Gordona R. uważam za zupełnie pozbawione jakichkolwiek podstaw.
Treść Pańskiego artykułu, jak i komentarzy pod nim, potwierdzają moją ostrożną ( wszakże, nie byłem w „srodku” zdarzenia) opinię w kwestii MasterChefa!
Ale……… proszę Pana Rafała! Psy szczekają, karawana jedzie dalej! A pani Magda…..?
To chyba oddzielne od prawdziwego gotowania, zjawisko społeczno-socjologiczne. W starożytnym Rzymie cesarz Neron kazał podpalić miasto, by na tle niezwykle tragicznego pożaru, deklamować swoje wiersze, z akompaniamentem liry!
Czy zna Pan chociaż jedno małe dziełko cesarza Nerona?!
Ktoś z kręgu bliskich znajomych sugeruje mi napisanie książki!
Najlepiej kucharskiej! ! ….Zbyszku, powinieneś pisać książki….kulinarne np.
Żeby pisac książki, trzeba być uważnym i refleksyjnym obserwatorem życia, również w obszarze kulinariów, czyli gotowania i całego otoczenia tegoż.
Być może mam tej wiedzy troszkę, a może i więcej, ale….napisanie kolejnej pozycji z przepisami, nawet w zbeletryzowanej ciekawie formie, jak to czynią nasi celebryci, zupełnie mnie nie interesuje! Mam w swoich zbiorach kilka takich pozycji, i poza pobieżnym przewertowaniem, nie zatrzymałem się dłużej nad ” twórczością ” autora. Może nie miał wiele do powiedzenia?! Również nie interesuje mnie życie innych, celebryckich postaci, nawet w kontekście kulinariów! Nie jestem osobą zamknietą, czy zbyt skupioną na swoim życiu, ale jeżeli mnie coś nie interesuje, zostawiam to innym. Wydaje mi sie, że jednak zbyt mało mam do opowiedzenia by brać się za publikację. Piszę do szuflady, a czasami przesyłam to wąskiej grupie znajomych, zresztą na wyraźne ich życzenie. Jeżeli w miesiącu nie dostaną czytanki do poduchy, robią natychmiast raban mailowy lub SMS-owy. :
ps. Rozbawiła mnie informacja o promocji książki kucharskiej, napisanej przez małżonkę prezydenta Komorowskiego.